This site uses cookies to provide web functionality and performance measurement.   Got it

Closeright
Share
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz

Zuza Stankiewicz

  • Measurements
  • Portfolio
Zuza stankiewicz

| Medytacja na rozpoczęcie i zakończenie praktyki asan - czyli jak to zrobić, żeby nic nie robić | 👇🏻 Praktyczne tipy 👇🏻 Praktykę asan w jodze zaczynamy w różny sposób w zależności od nurtu i preferencji, ale zazwyczaj jest to jakiś rodzaj zatrzymania, wyciszenia, często skupienia uwagi na oddechu. Po co? By umożliwić sobie łatwiejsze przejście w tryb czucia, odczuwania w ciele, wyjścia z naszej rozbieganej głowy. Kończymy podobnie, zazwyczaj w Savasanie, tu już skupiając się na odpuszczeniu napięć i pozwalaniu na swobodny przepływ oddechu przez nasze ciało. Po co? By mieć czas na integrację doświadczeń, by dać ciału przestrzeń na zebranie efektów praktyki, by może trochę głębiej wejść w stan medytacji niż na początku. Ostatecznie, w obydwu elementach chodzi o to, by pozwolić sobie czuć w zupełnym ✨nic-nierobieniu✨ Szczególnie na początku przygody z jogą (ale i na każdym poziomie zaawansowania praktyki) może okazać się to ekstremalnie trudne. Mam parę podpowiedzi jak to zrobić, żeby kiedyś w końcu nic nie robić 🙃 Pomoc w medytacji na rozpoczęcie: 🌬️ Liczenie w myślach np. “1” na wdech, “2” na wydech. 🌬️ Skupienie uwagi w jakimś obszarze ciała, obserwacja doznań tam. 🌬️ Wizualizacja drogi jaką pokonuje oddech w ciele. Pomoc w medytacji na koniec: ☁️ Nie próbuj przepędzać myśli - im większy opór, tym silniejsze natarcie - każdą zauważ, przyjmij i puść dalej, nie wchodź z nią w interakcję. ☁️ Wizualizacja pojawiających się myśli jako chmur przepływających po niebie (ich nie próbujemy zatrzymać ani zrozumieć 😉) ☁️ Sprawdź czy nie napinasz twarzy (szczęka, powieki, punkt między brwiami), barków, bioder, czy nie kurczysz pięści. Skan ciała w poszukiwaniu napięć i rozluźnianie. Cel jest taki, by w końcu móc odpuścić triki i po prostu być, przebywać w nic-nierobieniu. Nawet jeśli uda nam się tam zajrzeć, nie znaczy, że już tylko tam będziemy trafiać, więc warto mieć pod ręką swoje metody, które pomagają uspokoić się, osiąść, wrócić do swojego centrum. #zazstankievitzyoga #jogawarszawa #yogateacher #yogareel #meditationtips #medytacjadlapoczątkujących

Zuza stankiewicz

Dziś w Sunday Sound Club, gitara i wokal, czyli prostota, która wręcz prosi się o analogową formę - Angel Olsen “Whole New Mess” (2020) To oryginalna, dużo bardziej minimalistyczna wersja wydanego w 2019 roku albumu “All Mirrors”, który z kolei zachwycił właśnie swą złożonością i bardzo obfitymi kompozycjami. Angel Olsen zdecydowała się najpierw pokazać światu odważne i głośne oblicze tego materiału, a dopiero rok później wypuścić te same utwory jakby obnażone, zredukowane do swojej podstawowej formy. Dwie kompozycje, które nie znalazły się na “All Mirrors” to tytułowe “Whole New Mess” i klasyczna country ballada “Waving, Smiling”. Całość albumu, Angel Olsen nagrała w kościele zaadaptowanym na studio - The Unknown (Anacortes, Washington). Tylko ona, gitara i okazjonalnie organy. Te utwory to podróż artystki przez trud rozstania, smotność, rozczarowanie, ale także, jeśli chodzi o feeling, powrót do szorstkich, lo-fi początków jej kariery. Surowość i prostota zdają się idealnie oddawać ówczesny stan Angel. Odrętwienie, w którym tworzy się po to, by przeprocesować ból. W efekcie otrzymaliśmy coś na wskroś autentycznego, materiał, który nie domaga się niczego więcej niż podstawowe minimum. Może dlatego, że głos Angel to dużo więcej niż minimium i w przeciwieństwie do sytuacji na “All Mirrors”, tu nie musiał walczyć o uwagę z samą muzyką. Osobiście bardzo się cieszę, że poznałam albumy w odwrotnej kolejności niż chciała tego artystka - najpierw “Whole New Mess”, potem “All Mirrors”, bo już ta sprowadzona do esencji wersja materiału wydaje mi się pełna i więcej niż wystarczająca. Sprawdźcie obydwie, w swojej kolejności i dajcie znać co sądzicie! 😌🤍 #sundaysoundclub #zazstankievitzvinyl #winyle #vinylcommunity #musicgeek #angelolsen #wholenewmess

Zuza stankiewicz

Dziś w Sunday Sound Club - Robert Glasper „Black Radio III” (2022) „Zawsze mówię, że jazz jest traktowany jak bycie w klubie golfowym. (…) Problem w tym, że takie podejście zniechęca ludzi. (…) To śmieszne, bo czasem słyszę, że jestem przyszłością jazzu. Nie jestem przyszłością - jestem po prostu teraz. Jazz jest tak bardzo z tyłu, że teraźniejszość wygląda jak przyszłość.” ~ Robert Glasper Robert Andre Glasper to amerykański pianista, kompozytor i producent muzyczny, który w swojej twórczości skupia się na podkreślaniu różnorodności czarnej muzyki i łączeniu jej tak, by jazz ewoluował, nie był staromodny, lecz aktualny. Questlove mówi o nim, że jest „połączeniem Theloniusa Monka i Theloniusa Monka hip-hopu, J Dilla”. „Black Radio” to seria albumów zapoczątkowana bardzo uznaną pierwszą płytą z 2011 roku, drugą nieco mniej docenioną z 2013 i trzecią wydaną sporo później bo w 2022 roku. Przesłaniem aranżacji łączących jazz, neo-soul, R&B, hip-hop, funk, oraz gościnnych występów różnorodnych czarnoskórych artystów jest sprzeciw wobec wyobcowania „prawdziwego” jazzu w stosunku do mainstreamu. Zważając na poprzedników, oczekiwania co do „Black Radio III” były ogromne. Może nie jest to najmocniejsza z pozycji w serii, ale ma swoje momenty. Jak zwykle znajdziemy na niej rzeszę muzycznych osobowości takich jak Esperanza Spalding, Q-Tip, Lalah Hathaway, Yebba, Ty Dolla $ign, Posdnous i wielu innych. Nie będę ukrywać, że mój ulubiony utwór to „Better Than I Imagined” z głębokim, poruszającym wokalem H.E.R., pulsującą perkusją Justina Tysona i ciepłym, wybrzmiewającym głęboko w ciele głosem Meshella Ndegeocello. Sprawdźcie sami! 😌 #sundaysoundclub #zazstankievitzvinyl #winyle #vinylcommunity #musicgeek #robertglasper #blackradio #blackradio3 #her

Zuza stankiewicz

Dziś w Sunday Sound Club - FKA Twigs „Eusexua” (2025) “Eusexua is a practice. Eusexua is a state of being. Eusexua is the pinnacle of human experience.” “Eusexua is for the girls who find their true selves under a hard metal silver stiletto on the damp rave floor.” “That moment of nothingness just before a big surge of inspiration or creativity or passion. I describe it as a moment before an orgasm.” „Eusexua” ma uwalniać i przynosić ukojenie. Niektórzy nazywają album „odą do clubbingu”, ale warto pamiętać, że w tym samym czasie jest on eksploracją traum. Twigs przeprowadziła się do Pragi w 2022 by zagrać w filmie „The Crow” i przy okazji została wciągnięta przez tamtejszą podziemną sceną klubową. Odkryła lecznicze właściwości muzyki techno. To, oraz jej wcześniejsze doświadczenia przemocy domowej sprawiły, że stworzyła album który określiła jako „somatic healing programme”. Utwory są zaaranżowane w taki sposób, aby świadomie kierować uwagę słuchaczy do ich ciał i zostawiać ich z uczuciem oczyszczenia. Tahliah przyznaje w jednym z wywiadów, że musiała „nauczyć się ponownie jak używać swojego ciała i żyć w nim”. Znalazła swój sposób poprzez techniki pracy z ciałem jakie znała ze swojej kariery tanecznej, rave w Pradze i wiele więcej, a „Eusexua” zadedykowała ofiarom przemocy i podarowała swoją muzykę jako pomoc w zdrowieniu. To album, który połykasz z łatwością będąc zupełnie przez niego pochłoniętym. Muzycznie jest tak doskonale wyważony, że nie możesz przestać tańczyć dopóki nie wytrzęsiesz tego co ma być wytrzęsione, nie zostaniesz też przytłoczony intensywnością. Wystarczy słów ode mnie, po prostu włącz i tańcz. Dzięki @warnermusicpoland za fantastyczny prezent! #sundaysoundclub #zazstankievitzvinyl #winyle #vinylcommunity #musicgeek #fkatwigs #eusexua #warnermusic #prezent